Dlaczego nauczyciele powinni zarabiać więcej? Uważam, że słabo opłacany nauczyciel słabo uczy, przez co uczeń słabo wypada, choćby w publicznych wystąpieniach.
Przykładem pierwszym z brzegu jest Mateusz Morawiecki, premier rządu polskiego, który musiał mieć kiepskiego nauczyciela od polaka, bo...
Nie nękany przez nikogo, nie przymuszany, zdradził inklinacje recytatorskie i na konferencji prasowej monodram postanowił zaprezentować, konkretnie wiersz Kochanowskiego Jana, poety z Czarnolasu, który nawet gdyby był nawalony i siedział pod lipą, musiałby się obudzić. A szło to tak:
„...szlachetne zdrowie, prawda, ile cię trzeba cenić, czy jak by tak, jako smakujesz, aż się zepsujesz, prawda...”.
Nie był to ani „Maj poetycki”, ani konkurs „O liść konwalii”, czy recytatorski mityng „Ożeż ty!”
Na pytanie – kto jest winny temu, że uczeń miał/ma podstawowe braki w edukacji o literaturze, albo dajmy na to w liczeniu? Oczywiście nauczyciel! Przecież nie uczeń, generalnie zdolny, bo – przykładowo – wie co to cep, bo cepem robił będąc na wsi, jak sam przyznał zaznajomiony z cepem premier Mateusz Morawiecki.
Zatem, żeby cep był cepem, a fraszki Kochanowskiego Jana znane, czytane i pamiętane, nauczyciele powinni zarabiać więcej. Dokładnie o 1000 zł.
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze