Kobieta gotująca rosół w rodzinnym Przecieszynie – była premier Szydło Beata – oznajmiła światu, że prezes PiS ma prezent dla licznej rzeszy polskich emerytów. Jest nim dodatkowa „13” emerytura o wymiarach 1100 zł brutto, na łapę 888 zł. Była to bardzo wzruszająca informacja. Niektórzy emeryci do tej pory ocierają łzy szczęścia. Dobry człowiek, mówią o prezesie PiS, sam niewiele ma, może nawet nic nie ma, a jednak potrafi się podzielić.
I tu jest zagadka: skoro nic nie ma, to skąd ma na prezent? Złośliwi uważają, że prezes PiS ufunduje prezenty dla emerytów z ich własnych pieniędzy, z naszych, konkretnie, podatków. Albo, że ta forsa na emerytalną „13”, wzięła się z oszczędności – po co płacić jakiemuś przedsiębiorcy z Austrii nie wiadomo za co, skoro można wydać określoną sumę na ważny cel.
Natomiast bardziej złośliwi twierdzą, że za każdy prezent emeryt powinien zapłacić, ale mieć świadomość do końca swego lichego życia, że to prezent: za bezpłatne gary na prezentacji, za bezpłatny aparat telefoniczny, za bezpłatne wełniane koce przeciwreumatyczne, za patelnie, za wodny odkurzacz, za złoty zegarek z wodotryskiem i widokiem na morze…
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze