Machina wyborcza ruszyła
Widzę to choćby po moim profilu na FB. Póki co, we wpisach znajomych króluje temat budzącej się do życia przyrody, powracających ptaków, nabrzmiałych pączków drzew i u niektórych rodzącej się wraz z Wiosną nadziei. Równie często, jak o wiośnie przypominają o sobie, z prośbą o wsparcie, osoby startujące w tegorocznych wyborach. Czas szybko leci i ani się obejrzymy jak przyjdzie nam stanąć przy wyborczych urnach. W tym roku aż dwukrotnie powinniśmy, to nasz obywatelski obowiązek, oddać swój głos, najpierw w wyborach do parlamentu europejskiego, te w maju, a jesienią do Sejmu i Senatu RP. Politycy jak zwykle przy okazji wyborów przypominają sobie o nas, czyli o tych, którym zawdzięczają swoje stołki. Gremialnie ruszyli w Polskę na łowy - trzymając się tematyki łowieckiej - aby w swoje sidła złapać jak najwięcej wyborców.
Festiwal obietnic
Oczekiwanie na prawdziwą wiosnę, to czas pełen radości ze słońca i coraz dłuższych dni, to także czas wzmożonej aktywności polityków. Słucham ich często z niedowierzaniem, a równie często z niesmakiem. Głównie zagorzałych przeciwników Wspólnoty, którzy wyrzucali flagę unijną (niekiedy szmatę) z przestrzeni rządowo-prezydenckiej, a dziś deklarują wielką miłość i przywiązanie do Unii Europejskiej, to w kontekście majowych wyborów. Natomiast na te krajowe są obiecanki, że czeka nas, a przynajmniej niektórych, świetlana przyszłość i życie na bogato. Już nie tylko 500+ na każde dziecko, ale również dla emerytów i rencistów, jednorazowo nawet 1000+, a przeliczając, około 3 zł dziennie. No i jeszcze darowizna mama+, czyli emerytura dla wszystkich matek Polek, które urodziły co najmniej 4 dzieci, a które były uprzejme zawodowo nie przepracować ani jednego dnia. Jednak emeryturę dostaną, bo ona im się po prostu należy. Szkoda, że na takie bonusy nie załapią się niepełnosprawni, ani nauczyciele, czy pielęgniarki. Choć im wszystkim, jak najbardziej poważne podwyżki się należą. Bo zwłaszcza pielęgniarki, kuszone przyzwoitymi zarobkami za granicą, do reszty opuszczą polskie szpitale, a wtedy „wyjdzie szydło z worka” i okaże się, jak naprawdę władza troszczy się, czytaj, nie troszczy, o obywateli.
Z prawem na bakier
Buszując po necie w poszukiwaniu kolejnych, wyborczych ciekawostek, natknęłam się na interesujące materiały. Policyjne statystyki. Wynika z nich, że przy okazji wyborów, zarówno samorządowych jak i parlamentarnych, nierzadko dochodzi do naruszania prawa.
I to w ten sposób, że jeden daje, a drugi bierze. Ten który daje wierzy, że w zamian za obiecane prezenty, jego kandydat dostanie dodatkowe głosy. A ten, który bierze, wierzy, że to mu się opłaci. I tak złączeni wiarą, w imię własnego dobra dopuszczają się łamania prawa. No, ale w tej sytuacji nie ma żartów, gdyż takie czyny są karalne i podlegają karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Flaszka za głos
Jak w praktyce wygląda łamanie przepisów, opisały m.in. Nowiny 24. Podano przykład przekupstwa wyborczego w Tczewie. Jakiś czas temu, do kupowania głosów, miało dojść przed osiedlowym sklepem. Do grupy lokalnych pijaczków, podszedł nieznany człowiek i zaproponował 50 zł tym, którzy zorganizują wyborców, gotowych oddać swoje głosy na konkretną osobę. Z kolei na Podkarpaciu CBA zatrzymała osoby, zdobywające głosy wyborców w zamian za alkohol. Takich przykładów, gdy za jakieś marne profity oddajemy swoje głosy w całej Polsce jest wiele.
Większość obecnych kandydatów, na prawo i lewo (bardziej na prawo), szasta obietnicami, podkreślając przy tym swoją uczciwość. Gdyby to uczciwość była podstawową wartością zarówno w poprzednich, jak i nadchodzących wyborach, nie byłoby korupcji wyborczej i konieczności regulowania jej stosownymi „paragrafami”.
W kontekście opisanych przykładów zastanawiam się jak rządowe obietnice, mają się do przestrzegania prawa wyborczego.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze