Temat którym dzielę się z Państwem, już nieco przycichł, ale po moich wrześniowych wyjazdach na nowo ożył i okazał się jak najbardziej aktualny. Była sobie raz fundacja, która, według założeń miała wszem wobec i każdemu z osobna, na wszystkich kontynentach świata promować polskie wdzięki. Na jej powstanie zrzuciły się państwowe spółki, a mówiąc dokładniej, my wszyscy. Obywatele. Oczywiście, żeby była pełna jasność, nikt nas nie pytał, czy tak właśnie chcemy wydawać swoje pieniądze. Ale „pal go sześć”. Cele są szczytne, a poza tym już się stało. Jest Polska Fundacja Narodowa.
Misją tej Fundacji jest pokazanie, że po pierwsze: Polska to ojczyzna ludzi kultury Fryderyka Chopina, Krzysztofa Pendereckiego, Artura Rubinsteina, Ignacego Paderewskiego i Czesława Miłosza. To także kraj ojczysty wielkiego papieża, erudyty, poety i świętego Jana Pawła II.
Po drugie, Polska to kraj ludzi mądrych o nieprzeciętnych zdolnościach, a więc wielkiego astronoma Mikołaja Kopernika, inżyniera Ernesta Malinowskiego, budowniczego kolei w Andach, Marii Skłodowskiej-Curie, czy Mariana Rejewskiego, który złamał szyfr Enigmy.
Po trzecie, Polska to kraj bohaterów m.in. Jana III Sobieskiego, Tadeusza Kościuszki, lotników z Dywizjonu 303 i wielu innych.
Po czwarte, Polska to kraj przecudnej urody, gdzie dominuje solidarność, demokracja, praworządność i gościnność. Tak pięknie miało być. A wyszło, jak zwykle.
Zdziwi się ten kto oczekiwał, że za prawie 20 milionów złotych specjalne, kolorowe tablice, foldery, plakaty, filmy i inne materiały reklamujące nasz kraj, jego piękno i zdobycze w wielu dziedzinach życia, zaleją punkty informacji turystycznej i kulturalnej w miastach, na lotniskach oraz w różnych uczęszczanych przez ludzi na całym świecie miejscach. Jest wręcz odwrotnie.
Wędrując wakacyjnymi szlakami, mogłam ze świecą szukać, poza naszymi granicami ciekawych materiałów o Polsce. Ba, nie tylko brakuje ciekawych, nie ma żadnych. Natomiast widać wspaniałe reklamówki innych, także postkomunistycznych krajów, tych sąsiadujących z nami i tych dalszych również. Wiele napotkanych podczas wakacji osób, nie wie o Polsce nic, albo bardzo mało. Jeśli już to niektórzy mówią o Wałęsie, katolicy o JPII, a młodzi o Robercie Lewandowskim. To wszystko. O dobrą informację i reklamę aż się prosi.
A tymczasem „promocja” polskiej marki póki co odbywa się wyłącznie w kraju. A bilbordy w kolorze gazetowych nekrologów, a więc czarno białe, smutne i przerażające oraz filmy wyprodukowane z tych samych, co bilbordy pobudek, mówią, że Polska to kraj, gdzie sędziowie, to kłamcy i złodzieje, że w sądach panuje korupcja, biurokracja i tzw. „tumiwisizm”. Niektórzy w swoich oskarżeniach idą znacznie dalej mówiąc, że mamy „do czynienia ze zorganizowaną przestępczością w aparacie władzy. Te tzw. pomyłki sądowe doprowadzające do upadłości firm, rabunku majątków czy rozbijania rodzin, to nie są pomyłki lecz świadome działania”. Konia z rzędem temu kto po takiej reklamie zapragnie odwiedzić nasz piękny kraj, albo będzie chciał tu pracować i żyć.
Szkoda, bo mamy czym się chwalić i co reklamować. Jest masa atrakcyjnych hoteli i miejsc do regeneracji oraz odpoczynku. Mamy świetne restauracje i ciekawe szlaki turystyczne. W Polsce jest wiele pięknych i unikatowych miejsc. Póki co. Może niedługo niektórych zabraknie – czytaj: wycinka Puszczy Białowieskiej.
Mimo wszystko, mamy co promować, ale niestety nasza wierchuszka woli żyć przeszłością, dzielić i napuszczać na siebie Polaków. A mogło być tak pięknie.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze