Podwórkowa piłka nożna to był początek. W Zbicznie, blisko rodzinnego domu, na szkolnym boisku, z kolegami. Także ze starszym o pięć lat bratem Adrianem i jego rówieśnikami. Zaciskał zęby gdy starsi go wykiwali. Szybko znalazł na nich receptę. To mu bardzo pomogło w drodze na ligowe boiska.
Krystian Janczak, kapitan IV-ligowej drużyny Sparty Brodnica, jest dziś bohaterem tej opowieści. U progu nowego sezonu chciałem z nim rozmawiać o tym, co w najbliższym czasie, na boiskach w Brodnicy, Rypinie, Włocławku, Toruniu, Chełmży, Kowalu, większych i mniejszych miejscowościach woj. kujawsko-pomorskiego. Okazało się, że jest jeszcze wiele innych, ciekawszych tematów…
Piłką zainteresował się – tu nie będzie nic oryginalnego – od najmłodszych lat. Były mistrzostwa świata w USA i tam najbardziej zaimponował mu Brazylijczyk Romario, czy Roberto Baggio, reprezentant Włoch. – Nie było wówczas jeszcze koszulek z nazwiskami sławnych piłkarzy, tata ubierał mnie w reprezentacyjne, podobne do włoskich, a więc niebieskie. Bardzo byłem dumny z tego. No i grało się, na podwórku, w Zbicznie. Czy to pod okiem taty, czy też starszego brata.
Gdy Roberto Baggio był postrachem bramkarzy Krystian Janczak miał dopiero 5 lat. Ale się uparł, że też tak będzie – jak Romario, jak sławny reprezentant Italii. Ale do podwórkowej gry wchodził jako ten najmłodszy, bo brat grał z rówieśnikami i strzelania bramek byli inni.
- Moją ideą było, żeby nie dać się, tym starszym. Więc sporo było gry w defensywie. Im wydawało się, że mnie lekko ograją, wykiwają, bo przecież młodszy, mniejszy. Początkowo tak bywało, ale z czasem okazało się, że tak łatwo nie będzie.
Skoro sam nie mógł przedostać się w pole karne rywali, to tak im naprzykrzał życie w obronie, że byli bezradni. I to był początek jego przyszłej kariery, gry w drużynie. Nauczył się grać jako obrońca, defensywny pomocnik. Owszem, jeżeli znalazł się w dogodnej sytuacji także strzelał bramki. Także w ligowej Sparcie Brodnica.
- Piłka mnie kręciła, ale ważna była nauka. Tu nie było żadnej różnicy zdań między rodzicami a mną. Rodzice bardzo chcieli, żebym uczył się w szkole muzycznej. No więc uczyłam się. Skończyłem szkołę muzyczną, potem szkołę średnią, poszedłem na studia. W Gdańsku – Oliwie studiowałem na kierunku wychowanie fizyczne, specjalizacja piłka nożna, z tytułem magistra, jako absolwent Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu wróciłem do Brodnicy.
Już wtedy grał w pierwszym zespole brodnickiej Sparty, bo taka była naturalna droga amatora futbolu – ze Zbiczna do Brodnicy. Sparta grała III bądź IV lidze. Z tym klubem związał się na dobre i na złe. Zdarzyło się, że został wypożyczony do Naprzodu Jabłonowo Pomorskie, ale to był tylko epizod. Grał też w Unifreeze Miesiączkowo. Podczas studiów w Gdańsku specjalnie nie rozglądał się za możliwością gry w zespołach z Wybrzeża, czy nawet w uczelnianej ekipie.
- Przez cały tydzień chodziłem na zajęcia, ale w piątek już wracałem do Zbiczna, do Brodnicy. Tu miałem dziewczynę i tak to się poukładało.
Ważną umiejętnością, oprócz gry w piłkę, jest jego podstawowe wykształcenie – w szkole muzycznej zainteresował się skrzypcami. Tę umiejętność szlifuje nadal, z entuzjazmem, ale bez przesadnego nadęcia. Gdy były szkolne występy, jasełka, grał kolędy, w tle pojawiała się muzyka w wykonaniu Krystiana Janczaka. Zdaje sobie sprawę, że nie będzie skrzypkiem jazzującym, jak Michał Urbaniak, improwizującym, chociaż nigdy nic nie wiadomo…
Zapewne wielkim wydarzeniem byłby solowy występ skrzypka Krystiana Janczaka, na środku piłkarskiego boiska. Wyobrażam sobie, że coś takiego mogłoby nastąpić – wyjątkowy recital!
- Myślę, że to dobry żart?! – uśmiecha się.
W piłkę zamierza jeszcze pograć kilka lat. Zdaje sobie jednak sprawę, że czas płynie szybko. Wydaje się, że tak niedawno zaczynał, wchodził do zespołu, słuchał uwag starszych piłkarzy, dziś ma 30 lat i jest podporą tej drużyny. I tak już pozostanie do końca uprawiania futbolu na poziomie ligowym. W Brodnicy. Tu bowiem znalazł swoje miejsce na realizowanie marzeń, pasji.
Podobnie jak na boisku w meczu ligowym z ambicją podchodzi do zajęć w szkole. Jako nauczyciel wf-u pracuje w Płowężu, jako trener w UKS Gol Brodnica i w macierzystym klubie. Kiedyś pojawiła się plotka, że przybyli wysłannicy z Wisły Płock, obserwować Krystiana Janczaka. Ale sam zainteresowany potraktował te opowieści jako plotkę z trybun.
Być może są i ciekawsze miejsca do realizowania marzeń, projektów, ambicji, on jednak uważa, że Zbiczno i Brodnica to jego strony naturalne. Tu się ożenił, z żoną Martą od niedawna są szczęśliwymi rodzicami, prawie dwa miesiące temu urodził im się syn Gabriel. Jestem pewien, że zagrał mu na skrzypcach piękną kołysankę.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze