1 kg ozorków wieprzowych lub cielęcych (wieprzowe najtańsze i najłatwiej kupić, wołowy jest fajny ale długo się gotuje) ugotować do miękkości w wodzie z dodatkiem soli, ziela angielskiego (3-4 ziarna), dwa duże listki laurowe, 2-3 ząbki czosnku. Można dodać włoszczyznę, ale ja nie daję. Wolę dać troszkę więcej soli , czy czosnku. Chodzi o dość konkretny smak, żeby nie były mdłe.
Po ugotowaniu wywaru tego nie używam. Po prostu wylewam.
Ozorki wkładam do zimnej wody, żeby szybko wystygły, wtedy łatwiej zdejmować z nich skórę. Kroję gdy są zupełnie zimne.
Bez względu na to czy mają być w galarecie, czy na ciepło w sosie, potrzebny jest wywar (bulion). Ja idę na łatwiznę i robię bulion z kostki Knora (cielęcy).
W galarecie:
1 litr wody, 1 kostka Knora, 8 łyżeczek żelatyny. Doprowadzić do wrzenia, nie gotować, posmakować czy nie trzeba dodać soli i pieprzu. Odstawić niech trochę przestygnie. Pokrojone ozorki ułożyć dość płasko na półmisku albo lepiej w czymś głębszym, udekorować dowolnie (ogóreczki, grzybeczki, oliwki, pomidorki – lepiej coś ostrzejszego – co kto lubi, lub co akurat masz w lodówce otwarte, niewyjedzone do końca.) Zalać galaretą, może być lekko ciepła, poczekać aż wystygnie, zsiądzie się i do lodówki. Smacznego!
Napisz komentarz
Komentarze