Świat kultury obchodzi w tych dniach 100-lecie urodzin Aleksandra Sołżenicyna, pisarza i humanisty, który na początku swej drogi duchowego odrodzenia, zostawił w Brodnicy swój ślad.
Fizyk z wykształcenia,
kapitan Armii Czerwonej w czasie II wojny światowej, doświadczając okropieństw wojny, aresztowany przez NKWD za to, że w liście z frontu do przyjaciela krytykuje Stalina. Rzecz się dzieje w ówczesnych Prusach Wschodnich. Trafia do lagrów, a swoją drogę na zesłanie opisuje dokładnie na kartach kilku tomów wiekopomnego, jak się później okaże dzieła, „Archipelag GUŁag” (Gławno Uprawlenije Łagierow).
Zło wojny staje się tematyką jego twórczości zawartej w zapomnianym, niestety, poemacie prozą pt. „Pruskie noce”. Natomiast najważniejszy temat – więzienia, lagry, odosobnienie, życie bez perspektyw – staje się wyzwaniem dla ówczesnej władzy komunistycznej, aparatu represji ZSRR, „zawiadowców” życia kulturalnego. Wyzwanie wolności zostaje w reżimie komunistycznym ZSRR uznane jako atak na historię Sowietów. Nienawiść władzy, ale nie tylko, także części opętanego propagandą komunistyczną społeczeństwa, doprowadzona jest do ostateczności, gdy Aleksander Sołżenicyn otrzymuje Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. W 1974 roku pisarz zostaje wyrzucony z kraju, pozbawiony obywatelstwa.
Dusza na wygnaniu
Wróćmy jednak do roku 1945, do dni tuż po aresztowaniu przez NKWD. Ten fakt opisuje m.in. Joseph Pearce w książce „Sołżenicyn – dusza na wygnaniu”. I pisze tak: „Pierwsze dni, już nie żołnierz, tym bardziej nie oficer, spędza w areszcie kontrwywiadu. Wreszcie, wraz z sześcioma innymi rosyjskimi jeńcami wojennymi wyrusza w ponad siedemdziesięciokilometrowy marsz.”
W jakim kierunku? Tu istotna dygresja - podczas lektury książki Josepha Pearce'a sięgnąłem pamięcią do lat, gdy czytałem "Archipelag GUŁag". Tamże, w jednym z obozów, w którym znalazł się autor, pisze on m.in. o gromadzeniu materiałów do przyszłego dzieła, o sposobie przechowywania w pamięci, o paciorkach różańca, które pomagały i w pisaniu, i zapamiętywaniu. - Aż do końca kary, kiedy miałem już w majątku 12 000 wierszy, a później jeszcze na zesłaniu, ten różaniec pomagał mi pisać i pamiętać... - pisze Solżenicyn.
Zanim jednak zdarzenia i fakty, z bliższej i dalszej przeszłości, zapadły w pamięć, próbował notować. Pierwszy etap na drodze zesłania: Nasz los obróci się na nice/Co nasze będzie znowu naszym/Pięć dni po grudzie, wśród śnieżycy/Pieszo z Ostródy do Brodnicy/Tatarski konwój gnał nas w jasyr.
Brodnica - jeden z pierwszych etapów w drodze na Łubiankę, Butyrki, na miejsce bezterminowego zesłania w rejon Kok-Tereku, na skraj jałowych nieużytków Kazachstanu. Byłem wówczas dziennikarzem „Gazety Pomorskiej” i zacząłem badać ten drobny epizod, gdzie podczas pobytu w Brodnicy przyszły noblista był więziony. Ustaliłem to miejsce – ul. Przykop 1-3. Nadto, w rozmowie z burmistrzem miasta Wacławem Derlickim rzuciłem pomysł upamiętnienia tego faktu tablicą pamiątkową. Burmistrz miał inną koncepcję – niewielki monument z popiersiem pisarza w Parku Jana Pawła II. - Dwóch wielkich humanistów obok siebie – tak argumentował Wacław Derlicki. To była ważna i dobra decyzja. Okolicznościowe dzieło wykonano w pracowni Kazimierza Piórkowskiego, natomiast autorem płaskorzeźby jest artysta rzeźbiarz Ryszard Kaczor z Grudziądza.
Z Moskwy do Brodnicy
Po latach – wiosną tego roku przyjechali z Moskwy do Brodnicy miłośnicy twórczości Aleksandra Sołżenicyna, działający w stowarzyszeniu, fundacji Dom Sołżenicyna, tropiący z wielką pasją ślady pobytu ich wielkiego rodaka. Szczególnie ważną postacią jest wśród nich Mikhaił Akułow, człowiek dużej wiedzy historycznej. W ślad za nimi, po kilku miesiącach, latem, przyjechała ekipa TV Channel History, a reżyser Alexey Denisiv nakręcił reportaż poświęcony brodnickim akcentom noblisty. Emisję tegoż filmu zaplanowano na grudzień. Z ostatnich informacji wiadomo nam, że planowana na 11 grudnia emisja została przesunięta na 16/17 grudnia, bowiem 11 grudnia odsłonięto pomnik Aleksandra I. Sołżenicyna w Moskwie, w rejonie Taganki. Autorowi filmu zależało na dokręceniu do dzieła już powstałego fragmentu z tego wydarzenia.
O 100 rocznicy urodzin rosyjskiego noblisty pisze interesująco Wacław Radziwinowicz, wieloletni korespondent w Moskwie, dziennikarz Gazety Wyborczej. „...Jest on też autorem (…) mało znanego w Polsce poematu „Pruskie noce”, wstrząsającego poetyckiego obrazu, z zasadzie dokumentu, przedstawiającego to, co działo się w Elblągu, Olsztynie i wsiach warmińskich, kiedy region zajęła Armia Czerwona. Sołżenicyn dał świadectwo temu, co widział. Choćby temu jak jego towarzysze broni ogarnięci szałem niszczenia bezmyślnie palili domy. (…) Taki utwór pisany przeciw swoim mógł wyjść spod pióra tylko autora wielce odważnego i uczciwego. Ani w Olsztynie, ani w Elblągu nie ma jednak ulicy czy pomnika Sołżenicyna (jego pomnik jest w Brodnicy)...”.
Bogumił Drogorób
Fot. Nadesłane
Napisz komentarz
Komentarze