Były minister spraw zagranicznych, były marszałek Sejmu przyjechał na zaproszenie Klubu Obywatelskiego. W Pałacu Anny Wazówny miał wiele do powiedzenia o Europie i świecie, podzielił się ciekawymi refleksjami, przede wszystkim promował swoją ostatnią książkę „Polska może być lepsza – kulisy polskiej dyplomacji”.
Znajomość świata, talent literacki, kultura, poszanowanie tradycji – można by długo wymieniać, charakteryzując postać – jeszcze nadal młodego – ministra. Człowieka z naszych stron, który edukację na poziomie licealnym pobierał w bydgoskim Liceum Ogólnokształcącym nr 1. Jak sobie przypominam, bydgoska „Jedynka” była marzeniem wielu młodych ludzi. To był prestiż a także tradycja. Ale nie o tym.
Dyplomacja to sztuka rozmowy, umiejętność przekonywania, podtrzymywania kontaktu. Ponieważ gość, poprzez swoje doświadczenia w pracy ministerialnej, czy to w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, Jarosława Kaczyńskiego (też!) oraz Donalda Tuska, opisywał – co bardzo ciekawiło zebranych – aktualną rzeczywistość polskiej polityki, zgromadzeni mieli wyjątkową ucztę. Wzbogacili swoją wiedzę albo też potwierdzili własne przemyślenia.
Gdy obserwuję dziś polską politykę zagraniczną przypominają mi się czasy dość już odległe, ale w pamięci mojego pokolenia, w historii dyplomacji – znane. Otóż był kiedyś ruch, grupa państw niezaangażowanych – tak siebie nazywali i to się do nich przykleiło. Przodowali temu ruchowi m.in. prezydent Jugosławii Josip Broz-Tito, premier Indii – Indira Ghandi, przywódcy Egiptu. Polityka tzw. niezaangażowanych miała jednak swoje jądro, swój przekaz, swoje osiągnięcia. Pozorny brak zaangażowania w sprawy świata, także na forum ONZ, był jednak swego rodzaju polityką, w dosłownym znaczeniu.
Aktualne polskie niezaangażowanie w najważniejsze sprawy europejskie – wszak jesteśmy w Unii Europejskiej – oznacza łamanie prawa, Konstytucji, pozycję na marginesie Europy z marginalizacją symboli włącznie (niebieska flaga z gwiazdami), z kłamstwami premiera Mateusza Morawieckiego (przykłady można mnożyć) Choćby tylko one pokazują w jakim miejscu już się znajdujemy, w jakim kierunku zmierzamy. Sami potrafimy ocenić jaka jest temperatura i logika (nawet jej brak) tej polityki. Niezależnie od kierunku – wschód czy zachód. Dotyczy to Rosji i Ukrainy, Niemiec i Francji.
- Nie jesteśmy ani supermocarstwem, który może coś dyktować innym, ani kraikiem zależnym, który swą politykę zagraniczną oddaje w cudze ręce – pisze Radosław Sikorski. – Na mniej więcej dwieście państw będących członkami Organizacji Narodów Zjednoczonych w większości kategorii jesteśmy na szczycie trzeciej dziesiątki z potencjałem i ambicjami, aby wejść do drugiej dziesiątki najważniejszych krajów świata. Całkiem nieźle jak na państwo, którego sto lat temu nie było na mapie. Nasz wzrost lub spadek w rankingu państw nie zależy tylko od polityki zagranicznej, ale polityka zagraniczna może ten proces wspierać bądź go osłabiać.
Zachęcam do lektury książki Radosława Sikorskiego, - „Polska może być lepsza” to nie tylko hasło, ale też recepta na optymizm. Może być także miłym prezentem pod choinkę.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze