Jestem przekonana, że mało kto czuje się komfortowo nie rozumiejąc co mówi się w jego ojczystym języku. Słuchając wypowiedzi naszych polityków, tych z grupy trzymającej władzę i niestety w większości myślących inaczej, coraz więcej osób potrzebuje tłumacza. Nie, nie dlatego, że Ci politycy, mówią do nas w obcym języku. Oni chyba mówią po polsku, ale problem w tym, że mało kto ich rozumie.
Bo jak
bez tłumaczenia z polskiego na nasze zrozumieć, jedną z ostatnich medialnych wypowiedzi guru wymiaru sprawiedliwości, pana Zbyszka. Twierdził on między innymi, że były szef KNF, mówiąc kolokwialnie, został skatowany przez złodziei, za to, że osłaniał ich podczas, gdy oni miesiącami wykradali miliardy z kas SKOK. To się nie trzyma kupy, alarmują parlamentarzyści, stojący po drugiej stronie politycznej bariery. Tak też myśli spora część społeczeństwa, uważana przez obóz władzy za idiotów. W przeciwnym razie nie puszczaliby w eter takich bzdur. Niemal każdego dnia można odnotować padające z ust polityków, jedynie słusznej partii, wypowiedzi, które najdelikatniej mówiąc obrażają inteligencję przeciętnego Polaka.
Podobny ciężar
gatunkowy mają wcześniejsze wypowiedzi dotyczące wejścia, ze znacznym opóźnieniem, agentów CBA do pomieszczeń biurowych patrioty od szumideł i propozycji łapówki podobno aż czterdziestomilionowej. Zawiadomienie do prokuratury wpłynęło ponad tydzień wcześniej zanim zainteresowali się tym funkcjonariusze CBA. Weszli tak późno, bo służby państwowe działają sprawnie - tłumaczyli nam politycy PiS. Koń by się uśmiał, słysząc tak prymitywne kłamstwa. Długo można by wymieniać mijanie się z prawdą naszych prawych i sprawiedliwych. Ale wystarczy przypomnieć
kilka bajek
z ostatnich dni. Na katowickim szczycie klimatycznym Ministerstwo Spraw Zagranicznych pokazało filmik, a na nim wiatraki na ekologicznym tle, reklamujące w ten sposób Polskę jako lidera w walce z globalnym ociepleniem. Tyle fikcja. A rzeczywistość? Tuż przed COP 24 Ministerstwo Energii ogłosiło swój plan działania i zgodnie z nim wszystkie funkcjonujące w Polsce farmy wiatrowe mają trafić na złomowisko do 2035 roku. I nie powstaną w ich miejsce żadne inne. Niestety nie jest to jedyne kłamstwo w tej materii. Mówi się też, że w walce z ociepleniem wystarczy posadzić trochę drzew i po kłopocie.
Podobnie mało kto wierzy
w zapewnienia rządu, że zapowiadanych od Nowego Roku drastycznych podwyżek cen prądu, Polacy nie odczują. Mamy dostać rekompensaty, które je zniwelują. Po pierwsze jeśli to ma być prawdą, że na rekompensaty złożą się państwowi potentaci energetyczni, to po kiego licha podnoszą ceny. A po drugie, jeśli nawet niektóre gospodarstwa domowe takie rekompensaty dostaną, to i tak w efekcie wszyscy poniesiemy ogromne koszty. Mało jest dziś dziedzin życia, które nie opierają się na energii elektrycznej. Dlatego zapłacimy więcej za wszystko; jedzenie, ubrania, oświetlenie ulic, za leczenie, za naukę, za samochody, za sprzęty, za lekarstwa, itd. itp. Myślę więc, że nadszedł najwyższy czas spojrzeć prawdzie w oczy.
Stek
wypowiadanych kłamstw i zaklęć rzeczywistości nie uczyni z nich prawdy. A pokrętnego tłumaczenia zaistniałych zjawisk nie pomogą wyprostować propisowskie media, które jak echo, za swoimi mocodawcami, powtarzają te bzdury. Dziś ludzie myślą. A myślenie ma przyszłość i Polacy o tym wiedzą.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze