Pamiętamy – mięły dopiero dni, tygodnie – jak określano Europę, Unię Europejską, instytucje europejskie. Wyimaginowana wspólnota to jeden z niewinnych przykładów produktu kłębowiska myśli (czółko na dwa palce). Plucie na Unię Europejską i jej symbole – szmatława flaga gwiaździsta – jest regułą niezależnie od tego czy eurosceptyk wstał prawą nogą czy lewą. Zauważmy wszakże, że jedynym symbolem tego podłego, europejskiego zepsucia, na który zagęszczona ślina na spadła był euro. Pieniądz będący w obrocie, także na polskim rynku
Od niedawna – każdy to widzi – plucie zostało wstrzymane, bowiem plujący przypomnieli sobie o wyborach do Parlamentu Europejskiego, więc wytarli nos w rękaw marynarki, napluli tam wyjątkowo obficie i: co tam, wytrzymamy jakoś… te kilka miesięcy, byle się dostać do żłoba, gdzie bita jest moneta zwana euro.
A jeżeli ktoś wątpi w szczerość uczuć do Europy, Unii Europejskiej, Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, do Brukseli, Strasburga, Luksemburga i czegoś tam jeszcze nich zapisze się do partii prawdziwych Europejczyków. Dopiero ta partia, oczywiście obok PiS-u, pokaże jak wartościowa jest Europa! Dowiemy się za chwilę, że Europa to nasza prawdziwa ojczyzna, a ojczyznę dojną należy najpierw wydoić. Dopiero potem wrócić do codzienności, czyli do plucia.
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze