Okazanie pamięci bliskim, tym co odeszli, tym, których się wspomina i żałuje, że ich dzisiaj brak - takiego porównania na większą skalę Rosjanie na początku bieżącego roku.
W Newsweek czytaliśmy m.in. „Polacy dbają o rosyjskie cmentarze lepiej niż my sami - Jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy ze stroną polską w sprawach dotyczących cmentarzy wojennych w Polsce - oświadczył w Dumie Państwowej rosyjski wiceminister obrony Nikołaj Pankow”.
Rypińskie kwatery cmentarza prawosławnego
Historia rypińskiego cmentarza prawosławnego nierozerwalnie wiąże się z dziejami cmentarza katolickiego. Czemu? Otóż oba pierwotnie z sobą sąsiadowały, a obecnie ten prawosławny wtopił się w katolicki, do tego stopnia, że trzeba bystrego oka by uchwycić pośród setek nagrobków te prawosławne. Pojawił się ów cmentarz w późnych latach 60. wieku XIX wraz z pojawieniem się w mieście większej grupy Rosjan. Najstarsze zachowane pochówki pochodzą z lat 70. wieku XIX. Kryją one szczątki żołnierzy, dragonów 47 pułku tatarskiego i 53 pułku nowoarchangielskiego. Pochowani są tam urzędnicy, ich rodziny, dzieci, lekarz Flerow, słowem Ci, których akurat w Rypinie dopadła kostucha. Dzisiaj jako, że w mieście nie ma ich potomków, ani nikogo, kto by się tymi grobami na co dzień zajął, zatem wolontariusze skupieni wokół Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej i współpracującej z muzeum Fundacji Ziemia Dobrzyńska systematycznie opiekują się tymi mogiłami.
Odwiedziny Rosjan
- Od kilku lat notujemy zwiększone zainteresowanie tematem cmentarza rosyjskiego w Rypinie - opowiada Andrzej Szalkowski, dyrektor MZD w Rypinie. - Zdarza się , że odwiedzają Rypin potomkowie tych co zginęli w walkach ze stycznia 1945 roku. Tak było z Andriejem Kozienko. Szukał swego dziadka. Wiedział, na podstawie szczątkowych informacji z jakim oddziałem dziadek, z pochodzenia Ukrainiec, podążał na Berlin. Ślad po dziadku urwał się w okolicach Rypina. Kontakt ze mną, rzut oka w zgromadzone w muzeum dokumenty i już po kilku chwilach Andriej miał pewność, że dziadek spoczął w zbiorowej mogile żołnierzy radzieckich w Rypinie. Kilka miesięcy później Andriej wraz z rodziną dotarł do Rypina. Spotkaliśmy się, zaprowadziłem ich na cmentarz. Nie muszę chyba opisywać potoku łez wzruszenia jaki popłynął im po policzkach. Po chwili ciszy, Andriej odwrócił się i wielkim szacunkiem wyraził się o naszej opiece roztoczonej nad tą mogiłą. Spodobało mu się tu. „Wiemy, że jest inaczej jak źli ludzie u nas chcą mówić – dodał od siebie - Wiemy, że Wy pięknie dbacie o naszych żołnierzy”. Tak było w kwietniu tego roku, ale nie dalej jak właśnie w przeddzień Wszystkich Świętych do Rypina dotarli Siergiej Kabienkow, redaktor naczelny OSŻD, pisma związanego z transportem kolejowym w Rosji i Oleg Nikitin wiceprezes FPK ( Federalna Pasażerska Kompania, coś na kształt naszego PKP). Obaj byli bardzo zainteresowani właśnie tym o czym słyszeli u siebie, że w Rypinie dba się o groby Rosjan i tych z XIX wieku i początku XX, jak i tych z 1945 roku. Odwiedziliśmy cmentarz - znowu zachwyt stanem utrzymania grobów, ślady roztoczonej tu opieki. Rozmowa o symbolach i żal, że tak mało czasu do odlotu samolotu do Moskwy, a tu jeszcze trzeba przebić się przez te nadzwyczajne korki. Na koniec uściski dłoni i serdeczne deklaracje współpracy, bo przecież pamięć o zmarłych jest obowiązkiem żywych.
Pamięć ma na pewno wydźwięk narodowy, ale śmierć jest uniwersalna, dawajmy przykłady następnym pokoleniom, by kiedyś wiedziały jak zadbać o nasze szczątki.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze