Z pisaniem mam kłopot, ciężko mi idzie. Podobnie z mówieniem, jąkam się. Natomiast słuch mam zupełnie niezły. Słuch był mi potrzebny do wysłuchania fragmentów przemówienia przedwyborczego w wykonaniu Morawieckiego Mateusza, premiera rządu PiS i akolitów. Otóż ten wybitny mówca i gestykulator ostatnio powiedział m.in. takie zdanie: „...w ciągu półtorej roku...”. W dalszej części dorzucił co się działo dzięki niemu w kraju itd. Sądziłem, że się machnął, ale nie. Premier Morawiecki Mateusz kilka razy podkreślił, że „...w ciągu półtorej roku” to i tamto. Pomyślałem zatem, że się nie machnął, tylko tak mu stroi. Zapewne ten językowy fenomen przejdzie do historii wystąpień publicznych – przecież nie do literatury - w jednym z wielu krajów Unii Europejskiej.
W literaturze natomiast – i to jest warte podkreślenia – trwałe miejsce mają dla przykładu, dajmy na to, takie frazy jak: półtorej litra wódki czy półtorej nieszczęścia. Tworzą one specyficzny klimat wśród rozmówców, zajmujących się opisywaniem świata i postrzeganiem rzeczywistości w dość wygodnej pozycji kucznej.
Wracając do premiera Morawieckiego Mateusza – na portalu natemat.pl znalazłem takie o nim świadectwo prawdy: „...Jest także osobą nader dobrze wykształconą....”
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze