13 lipca został ogłoszony Dniem frytki. W poszukiwaniu stosownej placówki gastronomicznej zdecydowałem się pojechać do Bachotka. Na przystani, na plaży i w ośrodku PTTK spędziłem niemal cały dzień. Tam właśnie, nad jeziorem, najlepiej mi frytki smakują.
- Dokładnie nie wiadomo kiedy usmażono pierwsze frytki, natomiast istnieje legenda w jakich okolicznościach doszło do ich powstania - pisze Dawid Brandebura na portalu http://www.smakizpolski.com.pl - W mieście Dinant leżącym na terytorium Belgii głównym pożywieniem mieszkańców zimą były małe rybki z pobliskiej rzeki, smażone na oleju. Jednak w pewnym roku mróz był na tyle duży, że rzeka Meuse zamarzła, przez co ludzie stracili źródło pożywienia. Tak się przy okazji składało, że już od XVI wieku w kraju produkowane były ziemniaki, które zastąpiły ryby i w ten sposób powstały pierwsze frytki. Potrawa stawała się coraz popularniejsza i na jej fali w roku 1857 powstał pierwszy bar z tym daniem. Do wyboru były frytki małe i duży zwane „une russe” i „une cosaque”.
Po kraju przyszedł czas na popularność na całym świecie, a to zawdzięczają Wielkiej Brytanii, która u szczytu swojej potęgi była największym państwem świata, które zamieszkiwało około 478 milionów ludzi. W trakcie I Wojny światowej Brytyjczycy wspierali Belgów, u których zauważyli prostą i smaczną potrawę. Jak twierdzą niektórzy angielska nazwa french fries, wzięła się z tego, że towarzyszący im żołnierze belgijscy mówili po francusku. Z Wielkiej Brytanii przeniosły się do Stanów, a tam w barach szybkiej obsługi bardzo szybko zostały docenione. Francuzi twierdzą natomiast, że już w trakcie rewolucji powstały budki, w których smażono różne produkty, w tym frytki i dlatego to Francja powinna uchodzić za kolebkę tego dania. Istnieją oczywiście pewne nieścisłości oraz inne koncepcje jednak ta historia wydaje się najbardziej prawdopodobna.
Osobiście popieram wersję belgijską narodzin frytek, ponieważ będąc kiedyś w Antwerpii zajadałem się frytkami z sosem prowansalskim – pamiętam dokładnie to zamówienie. Z uwagi na to, że zanim jadłem frytki francuskie w Amiens, pierwsze były te belgijskie. Wiem, argumentacja prymitywna, ale tak zostało, co nie oznacza, że w ten kulinarny przysmak stawiam – na świecie – w takiej kolejności. Na pierwszym miejscu, dla mnie są frytki z Bachotka PTTK, a potem... reszta świata.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze